czwartek, 17 listopada 2011

Pierwsze zdjęcie nieba

Całkiem niedawno byłem świadkiem rozmowy, w której początkujący obserwator nieba zadał staremu wydze pytanie, ile trzeba wydać na podstawowy zestaw sprzętu do astrofotografii. W odpowiedzi padła - jak przystało na astronomów - kwota astronomiczna, kilkudziesięciu tysięcy złotych. Wzdrygnąłem się słysząc odpowiedź, bowiem, choć pod pewnymi względami wyga miał rację, to tak drastyczna kwota dotyczy bardzo zaawansowanych fotografii nieba, a tak na prawdę większość amatorów chce przede wszystkim rejestrować swoje obserwacje i poszerzać możliwości dostrzegania obiektów na niebie, a niekoniecznie rywalizować z wąskim gronem najlepszych i najbogatszych prawie profesjonalnych obserwatorów.

Czy zatem faktycznie musimy oddawać dzieci na badania medyczne lub części zamienne, oraz przymierać głodem żeby zrobić pierwsze zdjęcie nieba ? Zdecydowanie nie. Wystarczy statyw i aparat fotograficzny, optymalnie taki, który pozwala uzyskiwać czasy ekspozycji dłuższe od 30 sek. i który nie zamienia się w Moneta przy czułościach wyższych od 800 ISO. Optymalnym wyborem są wszelkiego rodzaju cyfrowe lustrzanki - bowiem mają niższe szumy od hybryd i kompaktów; jak również umożliwiają długie ekspozycje.

Najpopularniejsze wśród astrofotografów są Canony, co jest efektem sprytnej polityki firmy, która parę lat temu jeden ze swoich aparatów wypuściła w wersji specjalnie przygotowanej do fotografowania nieba (zastąpiono filtr odcinający innym, przepuszczającym znacznie szerszy zakres widma w kierunku podczerwieni) - jednak każda inna lustrzanka jest porównywalnie dobra. Pierścienie T są dostępne zarówno do Canonów jak i Nikonów, Pentaxów, Sony i Olympusów.

Drugim elementem jest solidny statyw fotograficzny.

To wystarczy żeby fotografować konstelacje, meteory, widok obracającej się sfery niebieskiej. Czyli kilkadziesiąt tysięcy złotych ??? Licząc lustrzankę - w dwóch można się spokojne zmieścić, a co więcej taki zestaw przyda się nie tylko do fotografowania nieba.

Brak komentarzy: