środa, 12 września 2007

taki teleskop nie istnieje

Tak sobie siedzę i rozmyślam nad powtarzającymi się najczęściej pytaniami... i chyba jednym z częstszych jest kwestia istnienia teleskopu do obserwacji nieba a zarazem podglądania otoczenia. Niestety - taki teleskop, który sprawdziłby się równie dobrze w obu tych zadaniach nie istnieje:

Teleskopy (lunety) do obserwacji naziemnych najlepiej gdy zawieszone są na montażach azymutalnych - a te średnio nadają się do astronomii. Ponadto krajobraz zazwyczaj wymaga wycieczki by go podziwiać, a to wymusza mały teleskop. Najlepiej refraktor.

Natomiast niebo lepiej obserwować możliwie jak największej średnicy teleskopem (co przy ograniczonym budżecie oznacza raczej reflektor) zawieszony na montażu paralaktycznym. Czyli teleskop, który trudno wrzucić do plecaka na pieszą wędrówkę, i który pokaże krajobrazy do góry nogami.

wtorek, 11 września 2007

[ASTRO] Łapmy gwiazdy

Większość z nas niebo nad głową uważa za coś oczywistego. Było, jest i będzie. W skali czasowej naszego życia, patrząc na tę kwestię jednocześnie w skali przestrzennej tego co - przynajmniej teoretycznie - możemy dostrzec gołym okiem - tak właśnie jest. Jednak jeżeli tylko zmienimy punkt odniesienia niebo przestaje być czymś stałym i danym. W skalach kosmologicznych gwiazdy wypalają się, Wszechświat się rozszerza i - prawdopodobnie - dąży do stanu, w którym za dość odległy czas - nie będzie już na co popatrzeć (pewnie też nie będzie komu). Jednak te zjawiska nie mają żadnego wpływu na nas. Jest inne - którego efekty już obserwujemy w postaci znikających gwiazd - i które wpływa na nas bezpośrednio. To zanieczyszczenie światłem.

Jeżeli czasem spoglądasz w górę - a skoro czytasz tego bloga to jest duże prawdopodobieństwo, że tak - to z pewnością zauważyłeś, o ile więcej widać gwiazd na niebie w górach, czy nad morzem - wszędzie tam, gdzie jesteś z dala od obszarów zabudowanych. Kominy dymiące PRL-u zastąpiliśmy kolejnym symbolem industrializacji i postępu: wszelkiej maści latarniami, billboardami, podświetlonymi kościołami i zabytkami. Pompujemy w niebo niezmierne ilości światła a to, rozproszone, blokuje widok nieba. Gdyby to był jedyny minus to cóż, poszkodowanymi byłoby kilku astronomów, kilku poetów jakaś sowa czy inny przedstawiciel nocnej fauny... Na szczęście dla nich zanieczyszczenie światłem to problem każdego z nas. Brak prawdziwie ciemnej nocy wpływa na problemy ze snem, podnosi poziom stresu, wpływa na produkcję melatoniny - zatem każdy z nas odczuwa jego wpływ fizjologiczny. Do tego ta sama rozrzutność uderza nas po kieszeni - światło zużywa prąd, za prąd trzeba płacić. Jeżeli 30 czy 40% światła służy do oświetlania niczego, a za wszystko w ostatecznym rozrachunku płacimy my, to znaczy, że ktoś nas robi w balona i naciąga na płacenie za oświetlanie owego niczego. A na dodatek produkując te megawaty prądu ten ktoś dodatkowo zużywa i tak wyczerpujące się paliwa i produkuje dodatkowe tony zanieczyszczeń powietrza.

Zatem - rozejrzyjmy się dookoła - sprawdźmy jakie lampy wiszą w okolicy i co oświetlają. Pamiętajmy, że nasz sąsiad wcale niekoniecznie chce mieć jasno w ogródku i może nie być zachwycony tym, że dzięki nam może czytać gazetę w środku nocy.